Sława, pieniądze, wywiady. Spacery po czerwonym dywanie na bogato okraszone błyskiem fleszy. Ociekające luksusem rezydencje, bajecznie drogie ciuchy, ekskluzywne wakacje, lukratywne kontrakty reklamowe. Pokazywanie się, bywanie, zaszczycanie, zachwycanie, brylowanie – celebryta wiedzie iście bajeczne życie. Doprawdy, jest czego zazdrościć. Jeśli nie masz zbytnio pomysłu na siebie, to zostań gwiazdą i lśnij z całych sił. Tylko uważaj, bo internety nie wybaczają słabości i potknięć.
Wszelakie profity celebryta czerpie z samego faktu bycia celebrytą. To, jakim jest człowiekiem, co naprawdę sobą reprezentuje i co potrafi, nie ma żadnego znaczenia. Najważniejsze to istnieć, a najlepszym nośnikiem istnienia są internety. Nie ma Cię w necie – nie ma Cię w świecie. Jeśli pragniesz zostać celebrytą, ta właśnie myśl musi Ci nieustannie przyświecać. Ale pamiętaj również o tym, że każdy medal ma dwie strony. Chcesz przecież, by Cię podziwiano, a nie wyśmiewano. Dlatego też są rzeczy, o których musisz pamiętać zawsze i wszędzie, bez względu na porę doby, swój nastrój i szereg innych mniej lub bardziej dla Ciebie zrozumiałych okoliczności przyrody.
ZASADA NR 1. Jeśli jesteś kobietą, nie waż się wychodzić z domu bez makijażu, koniecznie w opcji full wypas. Czy idziesz na siłownię, czy do warzywniaka po ziemniaki, czy też może wyprowadzić na spacer Pimpusia, to nieistotne. Nie możesz wszak pozwolić światu na to, by ujrzał niedoskonałości Twojej cery. Natychmiast zostaniesz okrzyknięta paskudnym maszkaronem, na którego patrzeć się nie da bez uprzedniego wypicia litra wódy.
ZASADA NR 2. Także dotyczy kobiet. Po urodzeniu dziecka Twoim świętym obowiązkiem jest wyglądać niczym aniołek Victoria’s Secret. Na odzyskanie figury, którą ciąża zniszczyła, masz maksymalnie miesiąc. Inaczej internety zeżrą Cię żywcem.
ZASADA NR 3. Twoje ciało to Twoja wizytówka. Pięknie wyrzeźbiony kaloryfer u panów i kibić węższa niż talia osy u pań to podstawa. Spaślakom wstęp do celebryckiego świata jest surowo wzbroniony. Jeden dekagram tłuszczu za dużo i od razu doczekasz się szyderczych memów ze sobą w roli głównej, a Twój osobisty trener pójdzie z torbami.
ZASADA NR 4. Pokazanie się na wielkiej gali w stroju wartym mniej niż sto tysiaków to absolutne faux pas. Co więcej, Twój outfit musi być dziełem wziętego stylisty. I zapamiętaj – odzieżowe zakupy robisz wyłącznie w towarzystwie personal shoppera i tylko w exclusive shops.
ZASADA NR 5. Twoje codzienne menu to nie jadłospis zwykłego plebsu. I nie jesz po to, by się najeść, a delektować. Nie sięgasz po przekąski, tylko po entrées, nie po sałatę z rzodkiewką – a po salade de radis, nie jesz zup – tylko soupes oraz nie pijasz napojów zimnych i gorących – tylko boissons froides et chaudes. Dlaczego po francusku? Bo nieźle brzmi. Tak wykwintnie i snobistycznie.
ZASADA NR 6. Bardzo, ale to bardzo musisz uważać na wypowiadane przez siebie słowa. Jeżeli przykładowo nieopatrznie wymsknęło Ci się, że kiedyś w przedszkolu zdarzyło Ci się zsikać w majtki, to internety napiszą, że masz problem z nietrzymaniem moczu i natychmiast potrzebujesz leczenia w renomowanej klinice w USA.
ZASADA NR 7. Zmiana fryzury? Rozstanie z partnerką lub partnerem? Ze wszystkiego, co dzieje się w Twoim życiu, masz się tłumaczyć. Publicznie. Najlepiej w formie specjalnych oświadczeń w social mediach.
ZASADA NR 8. Masz zakaz starzenia się. Gdy stuknie Ci trzydziestka, internety z wielką troską i niepokojem zaczną wyrażać się o Twej prezencji, stanie zdrowia i ogólnie o czekającej Cię przyszłości.
ZASADA NR 9. W miarę możliwości jak najczęściej korzystaj ze znajdującego się w Twojej głowie przycisku „wyłącz myślenie”.