Moi drodzy! Serdecznie zapraszam na drugą odsłonę cyklu “Pachnąca niedziela”. Przyznam szczerze, iż obawiałam się, że z tego wpisu będą nici. Wiedziałam, o którym zapachu chcę napisać, ale nie miałam pomysłu na zdjęcia. Głowiłam się od ładnych paru dni i dopiero dzisiejszy poranek przyniósł olśnienie. I jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wcale nie trzeba było kombinować niczym koń pod górę – proste rzeczy najlepiej zdają egzamin w praktyce. Dzisiejszym bohaterem jest cudowny eliksir od Hermesa.
W zapachach Hermesa zakochałam się już wiele lat temu. Jeśli będziecie np. w Douglasie, nie przechodźcie obojętnie obok tych flakonów. A gdy przyjdzie Wam do głowy, by któryś z nich nabyć, rozejrzyjcie się za nim w internecie (polecam Pachnidełko, E-Glamour, ProsteZakupy, Iperfumy – w tych perfumeriach online najczęściej robię zakupy i nie, żaden z tych sklepów nie zapłacił mi za wymienienie jego nazwy). Powód prozaiczny – będzie dużo taniej.
Eau des Merveilles w tłumaczeniu z języka francuskiego oznacza tyle, co woda cudów. Elixir to jedna z jej wersji – z czystym sumieniem polecam Wam również i inne zapachy z tej serii, wszystkie są piękne i niebanalne. Określane jako perfumy dla kobiet, lecz i na męskiej skórze układają się wspaniale. Powiedzmy sobie jasno: podział na perfumy damskie, męskie i unisex ma charakter czysto umowny, stworzony został wyłącznie dla celów marketingowych, gdyż dzięki temu łatwiej jest sprzedać dany produkt. Osobiście zachęcam Was gorąco do eksperymentów – ich rezulaty potrafią przyjemnie zaskoczyć. Sama uwielbiam wiele zapachów zaliczanych do męskich. Lalique Encre Noire, Givenchy Pi, Jesus Del Pozo Arabian Nights, Hermes Voyage d’Hermes, Hermes Terre d’Hermes – to tylko niektóre z przykładów.
Zachód słońca nad morzem
Wyobraźcie sobie ciepły wieczór gdzieś nad morzem. Dzień leniwie chyli się ku końcowi. Bose stopy z lubością zanurzają się w rozgrzanym jeszcze piasku, lekko słonawa bryza delikatnie pieści policzki. Ciemnopomarańczowa tarcza słońca powoli chowa się za horyzontem. Widok wymalowanego zjawiskowymi barwami nieba jest dla oczu niczym drogocenny balsam. Niesie ukojenie. Tafla wody skrzy obłędnie, migocze milionami złotych i srebrnych drobinek.
Elixir des Merveilles zaskakuje. Nie jest zapachem jednostajnym. Z jednej strony łagodny i otulający drzewno-ambrowym szalem, z drugiej – nieco zadziorny, z pazurem, subtelnie doprawiony gorzkawym aromatem skórki pomarańczy i balsamiczną suchością żywicy. Uzależnia. Raz pokochany, nie pozwala o sobie zapomnieć. Trwały, z niezłą projekcją.
Rok wydania: 2006.
Nos: Jean-Claude Ellena.
Nuty: balsam peruwiański, cukier wanilinowy, ambra, drzewo sandałowe, fasolka tonka, paczula, żywica syjamska, karmel, dąb, kadzidło, skórka pomarańczowa, cedr.